poniedziałek, 6 stycznia 2014

Wysportowany 40-latek

Napisał w swoim anonsie, że jest przystojny, zawsze ładnie pachnący i wysportowany. Zaznaczył, że pragnie poznać kobietę odważną, która znajdzie czas na wyjątkową aferę. Zatem to facet dla mnie!!! :)


Po krótkiej wymianie @ i fotek, żeby łatwiej było się rozpoznać, umówiłam się z nim na basenie, bo cóż można ciekawszego i odważniejszego na początek? Trzeba od razu zobaczyć z kim ma się do czynienia. Lubię skoki na głęboką wodę :)

I to była trafna decyzja, bo po jakimś czasie powiedział mi, że uwiódł go mój sprężysty kształtny tyłek, w który się cały czas wpatrywał kiedy płynęłam przed nim, a kiedy po saunie odpoczywaliśmy na leżakach, gdyby nie świadomość monitoringu, wziąłby mnie już tam. 
Może to byłby dodatkowy pieprzyk w całej historii, ale wtedy jeszcze nie byliśmy na to gotowi. Może kiedyś jeszcze...

Po trzech dniach umówiliśmy się na spotkanie za miastem. Przyjechałam pociągiem. On już czekał na mnie na stacji. Swoim autem zawiózł mnie do upatrzonego wcześniej  pensjonatu. Zabrał z samochodu jakieś rzeczy i trafiliśmy do przytulnego pokoju z łazienką i tv.

Świadomi tego, po co się tam znaleźliśmy przystąpiliśmy do akcji. 
Smak jego ust już był mi znany z randki na basenie, więc teraz pocałunki sprawiły niewysłowioną radość rozpalając pożądanie. 
Jego ręce na moich ramionach, plecach, pełznące coraz niżej i niżej... na pośladkach, macające, masujące, głaszczące mój tyłek, zjeżdżające w dół po udach i w górę pod sukienką po gołym ciele ponad brzegiem koronki samonośnych pończoch... po pośladkach, po plecach... 
Pożerając moje wargi, wkręca się językiem w moje usta. Robi to delikatnie, czule, ale jednocześnie stanowczo, tak jak lubię... Odwzajemniam pocałunki i przytulam się całą sobą do jego torsu i nabrzmiałego już penisa.
Nie czeka na oklaski. Zdejmuje mi sukienkę. Zostaję w czerwonej bieliźnie, staniku i stringach oraz we wspomnianych czarnych pończochach. 
Ogląda mnie. Zachwycony. 
Nie czeka jednak dłużej i zdejmuje mi stanik, po czym dopada ustami sterczących piersi. Co za przyjemność! Ciepłe, miękkie, czułe usta na sutkach i ręce pieszczące moje ciało... Rozpala mnie coraz bardziej... Rozbieram go z koszuli, rozpinam guzik po guziku, żeby dobrać się do jego owłosionej czarnej piersi, którą pamiętam z basenu. Boski tors! Przytulam się, całuję go i rozpinam mu spodnie, a tam... panoszy się już jego wielki członek. 
Cudny, sztywny, mokry kutas. 
Witaj, mój panie! Mam chęć na ciebie! 
Biorę go w rękę, zaczepiam, zauważam, że jest bardzo apetyczny, więc siadając na brzegu łóżka przyciągam jego właściciela za sobą i serwuję mu oralną pieszczotę. Bardzo mu się to podoba i wydaje z siebie odgłosy zadowolenia. Pożeram go z niekłamaną przyjemnością ciesząc się zachęcającym lekkim zapachem męskich genitaliów.
Moje ustne zabiegi nie trwają długo, bowiem mój kochanek, dość już napalony decyduje się zająć się moją osobą, a dokładniej moją przystrzyżoną cipką. Odsuwa na bok stringi i podziwia fryzurkę, a następnie zniża się twarzą do niej i językiem znajduje napaloną szparkę. Dotyka wyłaniających się już dość natrętnie warg mniejszych, a następnie sterczącej buńczucznie łechtaczki. 
Oj, jak ja przepadam za tymi pierwszymi pieszczotami... mogłyby się nigdy nie kończyć, ale... gościu już sromotnie napalony wdziera się coraz głębiej... No! nieźle! robi to milutko, a  ja już wygięta w erotyczny pałąk, chcę więcej i więcej...
On to wyczuwa, obserwuje moje reakcje, ale już czując zapewne, że będzie przyjemnie, wchodzi we mnie nagle, zdecydowanie i zaczyna się rytmicznie poruszać jak największy znawca przedmiotu. Pchnięcie i wycofanie, pchnięcie aż po szyjkę macicy, aż do odczuwanego miłego bólu i w tył. Te jednostajne mocne ruchy doprowadzają mnie na szczyt, a ze mną jednocześnie mojego kochanka. 

Pierwsze koty za płoty! Było przyjemnie.

Godzina była dość wczesna, śniadaniowa, więc mój towarzysz dobył ze swych zasobów świeże bułeczki, masło i smakowite powidła, zrobił dobrej herbaty i karmił mnie jak dziecko, całując moje ufajdane jedzeniem usta, po raz kolejny wzbudzając moje pożądanie. 

Pieprzyliśmy się jeszcze kilka razy na różne sposoby widać było, że uprawia sporty, bo kondycję ma znakomitą, a mi trudno dotrzymać tempa rozmawiając w międzyczasie sporo ze sobą, bo okazało się, że mamy wiele podobnych problemów, popalając ukradkiem papierosy, a nawet pochrapując momentami ze zmęczenia, po czym o granicznej popołudniowej godzinie odwiózł mnie do pociągu. 

To był bardzo miły i trochę wyczerpujący dzień dający nadzieję na następne spotkanie. :)

9 komentarzy:

  1. Powiedz czy rozpuscilas wlosy przy nim. Czy mialas caly czas spiete w kok. Mialas w ogole czas na to zeby rozpuscic wlosy. Bardzo wyczerpujaco spedziliscie czas :)

    Ja lubie jak moja partnerka rozpuszcza wlosy przy mnie. I tak gladzi te wlosy i je rozczesuje. Po tym poznaje ze jest wyluzowana i bedzie miala dobry orgazm :)

    Greg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to poszlas na calosc :)

      Greg

      Usuń
    2. Kiedy jest dobrze, trzeba dać z siebie wszystko. Liczy się szczerość. Wtedy są najlepsze rezultaty :)

      Usuń
  2. hmmm.... a co to ma wspólnego ze sportem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a choćby to, głuptasie, że do wielogodzinnego uprawiania seksu potrzebna jest dobra kondycja :)

      Usuń
  3. ja nie mam kondycji i też daje radę .... sobie w życiu :)

    powsternacy

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty tutaj Bisurmanka nie ściemniaj
    bo ze swoimi potrzebami to pewnie już nie jednego wykończyłaś ;)

    powsternacy

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.