Nie zamierzam się przed nikim tłumaczyć. Ja tak po prostu nieraz mam, tak mi się czasem zdarza, bo jestem pazerna na seks jak mało która baba. :D Nie chcę przestawiać, odkładać na później spotkań, bo mogą w ogóle nie dojść do skutku. Co ma być, to niech będzie jak najszybciej i już. Grunt to logistyka.
I stało się. Siedzę na nim. Jakie nieprawdopodobnie piękne jest to pierwsze wejście! Wywołuje taki niesamowity wyraz na twarzy mężczyzny! Teraz to ja dyktuję tempo, głębokość i sposób poruszania się.
Zima. ―13 st. Za oknem kopa śniegu. Sypialnia. 8.30 rano.
Trochę pospaliśmy. Nie ma więc czasu na długi stosunek, zresztą rano zwykle robimy to na rozruszanie, zamiast typowej gimnastyki. Dziś pewnie i tak trzeba będzie po śniadaniu zająć się odśnieżaniem.
Zbudziliśmy się jednocześnie i najwyraźniej tym razem oboje mieliśmy to samo pragnienie.
U niego zwykle lepiej to widać, bo wielki kutas pręży się w całej swej okazałości. Daję więc nura pod kołdrę, bo w sypialni chłodno. Witam się ze sterczącym bezwstydnikiem jak zwykle czule, ale stanowczo. To jest już rytuał ― kilka minut robienia laski z przyjemnością i całkowitym oddaniem.
Potem zmiana.
On ląduje pod kołdrą, wita się z moimi sterczącymi piersiami, po czym przez kolejne minuty pożera moje wszystkie napęczniałe już między nogami atrakcje. Wprowadza palce do wnętrza i poruszając rytmicznie penetruje moje wewnętrzne obszary. Np. obszar G. Czy posiadam ten osławiony punkt? Nie sądzę. To jakaś fantazja. A może jeszcze nikt go u mnie nie zdiagnozował? Nadzieja matką... Jeszcze na pewno ktoś taki się zdarzy :D
Kiedy nasze ciała dogadują się, że już jest dobry czas, że jestem już całkowicie gotowa, jego prościutki wielki penis odwiedza moją spragnioną pieprzenia dziurkę.
Nigdy nie wiem, czy tym razem uda mi się osiągnąć orgazm, ale zawsze bardzo tego chcę. Jeśli uda mi się skupić całą na tym pragnieniu uwagę, jeśli nic z zewnątrz mnie nie rozproszy, żadne inne myśli nie będą miały dostępu do mojej głowy, na pewno się uda. Mój ukochany nigdy nie ma tego problemu. Jego wynik to 100:100. Niestety, jeszcze nie opanowałam swoich mentalnych zdolności do perfekcji, ale ostro nad tym pracuję i notuję coraz lepsze efekty. :)
Budzimy
się jednocześnie? Nie wiem... To raczej ja się budzę, bo on ma te swoje
drgawki przed pobudką. Mam na myśli takie nerwowe skurcze ciała (znacie
to?), które odczuwam ja, bo on jakby ciągle spał... To takie podrzuty
ciała, jakby rażonego jakimś niewyjaśnionym prądem. Niby śpi, ale jego
ciało po paru spokojnych oddechach się wzdryga, potem znowu, jego
nabrzmiały penis się wtedy unosi, jakby zapraszał mnie do akcji... Nie
wiem, czy go łapać i pieścić, czy nie? Zawsze wtedy biję się z myślami,
czy dać mu jeszcze spokojnie pospać, czy zająć się nim...?
Kiedy po kilku godzinach wszelkich naprzemiennych zabaw ― raz on na mnie, raz ja na nim, na boku, z nogami w górze, od tyłu, w kucki, na klęczkach itd. oraz po długich rozmowach w chwilach przerw i popijania wina, Naj stwierdza, że już czas skończyć. Po raz kolejny dziwi się, że znowu jego kutas jest gotowy do pieprzenia.