Kij w mrowisko
Gdzieś na blogach znajduję dyskusje dotyczące tego, że przyjaciel nie może być jednocześnie kochankiem, że to nie idzie w parze, że to się nie godzi, że jest wręcz karygodne.
Nie wypowiadam tam swojego zdania. Ale ja wiem, że to jest możliwe i że to nikogo nie umniejsza, nie odziera z szacunku ani do drugiej osoby ― męża czy żony, ani co ważne do siebie samego. Nikogo nie krzywdzi, daje szczęście, większe możliwości i pozwala szerzej spojrzeć na wiele spraw.
Przyjaźń, tak jak miłość, ma niejedno
oblicze. Czasem nie wiesz nawet, czy to przyjaźń czy miłość, bo przecież przyjaciela też darzysz miłością.
Do kochania z przyjacielem jednak trzeba dojrzeć, odważyć się na to i otworzyć. Spojrzeć inaczej. Pełnia życia. Różnorodność. Ciekawość. Nowe doświadczenia.
Do kochania z przyjacielem jednak trzeba dojrzeć, odważyć się na to i otworzyć. Spojrzeć inaczej. Pełnia życia. Różnorodność. Ciekawość. Nowe doświadczenia.
Na jednym z zaprzyjaźnionych blogów w komentarzach ― niestety już nie mogę sobie przypomnieć na którym ― znalazłam trafny i dowcipny opis tego, dlaczego z kimś innym niż twój stały, stary partner jest lepiej. Otóż:
Inny ma przewagę, bo jest nowy. Bo jest kisiel w majtkach bez większych starań z jego strony. Nawet, jeśli później miałoby się okazać, że "własny" jest technicznie 1000% razy lepszy i że od początku tak naprawdę był. "Nowy" podczas pocałunku potrafi doprowadzić do drżenia i jęków, które ze "starym" pojawiają się w okolicach orgazmu. Poza tym nie masz w pamięci jego brudnych skarpetek, które trzeba było załadować do automatu, podniesionej klapy w toalecie, o którą toczysz stałe boje i innych mniejszych i większych przestępstw pojawiających się w związku. "Nowy" nie pyta, co na obiad, on na obiad, kolację i może nawet na śniadanie chce się z tobą pieprzyć, a w przerwach nie rozmawiacie o rachunkach, stukach w samochodzie i liście zakupów. Oczywiście generalizuję i przerysowuję nieco, ale... "nowy" ma tę przewagę, że w zetknięciu z nim hormony buzują jakby nagle zwariowały i gdyby trzeba było to można by spróbować majtki ściągnąć przez głowę ;-)
To uzasadnienie mówi w ogóle o tym, dlaczego posiadanie kochanka/i jest takie ekscytujące. Zgadzam się z tym wszystkim, z wyjątkiem ostatniego stwierdzenia, bowiem ktoś zauważający coś więcej w życiu niż tylko koniec własnego nosa, tych majtek przez głowę nie ściągnie.
I teraz:
Dlaczego, skoro to takie piękne nie przeżyć tego z kochaną osobą, czyli przyjacielem? Dlaczego masz nie dać szczęścia tej osobie, jednocześnie to szczęście otrzymując?
Ale potrzebne jest tu jednak oddanie i empatia oraz cecha
główna ― mądrość.
Dlaczego nie zrobić tego z przyjacielem, skoro on też tego chce? Jest bezpieczny w sensie zdrowotnym, znasz go dobrze, więc wiesz z kim się bzyka. Masz przeto pewność, że nie wniesiesz do swojego związku żadnej francy i że ten ktoś nie będzie dążył/a do rozwalenia twojego życia. Raczej cię wesprze, podtrzyma, zmotywuje.
Jesteś pewien/na swojego przyjaciela, wiesz zatem, że jeśli wam seksualnie nie wyjdzie, nie będzie kontynuacji, ale przyjaźń pozostanie, inna, całkiem prawdopodobne, że większa i głębsza niż wcześniej, bo poznacie się jeszcze z innej strony.
Jest również sprawa spotkań. Kiedy ktoś cię kręci myślisz o nim/niej, tęsknisz, nie możesz bez niego/niej żyć. Z przyjacielem można się widywać "oficjalnie". Oczywiście trzeba tu mądrej taktyki, ale motywująca adrenalina się wydziela i stymuluje, zarówno podstawowy związek jak i ten przyjacielski. Można tak trwać latami.
Czy to nie jest racjonalne podejście do sprawy?
Jest również sprawa spotkań. Kiedy ktoś cię kręci myślisz o nim/niej, tęsknisz, nie możesz bez niego/niej żyć. Z przyjacielem można się widywać "oficjalnie". Oczywiście trzeba tu mądrej taktyki, ale motywująca adrenalina się wydziela i stymuluje, zarówno podstawowy związek jak i ten przyjacielski. Można tak trwać latami.
Czy to nie jest racjonalne podejście do sprawy?
hmm
OdpowiedzUsuńtak poważniej
nie wiem czy napisałaś to Pani Bisurmanko
dlatego żeby przyciągnąć do dyskusji
czy rzeczywiście tak myślisz
pozwolę sobie zauważyć
że bardzo to upraszczasz
sprawy damsko męskie są znacznie bardziej skomplikowane
niż tylko łupu cupu i bzyku bzyku
powsternacy
Pewnie, powsternacy, zgadzam się, to są b. skomplikowane sprawy
UsuńAle czasem też chodzi o uzupełniające bzyku-bzyku, jak to ładnie ująłeś...
więc po co szukać nie wiadomo gdzie...?
;-)
wchodząc w konkret Doga Pani
OdpowiedzUsuńto wydaje mi się że takie bzyku bzyku :)
z przyjacielem, przyjaciółką
to w większości przypadków zniszczyło to przyjaźń
powsternacy
Ty mi nie wchodź w konkret bez pozwolenia, powsternacy!!! ;-)
UsuńWszystko można zniszczyć, kiedy się działa nieroztropnie.
Lecz kiedy się kocha... potrzebna szczególna mądrość.
Będę sobie wchodził gdzie będę chciał ! ;)
OdpowiedzUsuńno to właśnie o to nieroztropnie chodzi
ogólnie uważam że wskakiwanie do łóżka z przyjaciółką jest nieroztropne
kochanki się nie zyska a i przyjaciółkę można stracić
powsternacy
O nie!!! W mój konkret wchodzi tylko ten kogo ja chcę ;-)
UsuńBywają różne układy i uwarunkowania. Czasem tak jest łatwiej i wygodniej. Z racjonalnego punktu widzenia przyjacielska bliskość jest pożądana.
Nie będę jednak nikogo przekonywać na siłę. Podałam tylko pewien temat do rozważenia :)
dobrze już dobrze - powiedział z przekąsem
Usuńmyśląc przy tym - co się będę z babą o konkrety kłócił i tak wiem swoje ;)
powsternacy
Niech Bóg Ci córko wybaczy.Grzeszysz słowem i namawiasz do grzechu.X Jan
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA gdyby tak przyjaźnić się z własnym mężem, być kochanką przyjaciela i przyjaciółką kochanka...? Idealne.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń