środa, 10 grudnia 2014

Znowu szczęśliwi

Wszystko jest OK. Miesiąc odpoczynku od Naja pozwolił mi przekonać się, że nie jest on dla mnie całym światem. Nie jest moim bogiem. Swobodnie mogę bez niego egzystować, bo mam swój świat, który stworzyłam na przestrzeni lat i w którym jest mi dobrze.
Miewam czasem takie momenty, że czuję się jak zaniedbywane dziecko i potrzebuję więcej zainteresowania, utwierdzenia we własnej wartości.

Pisałam już o tym, że Pierwszy pociągnął mnie na drogę "występku". Znam go tylko nieco krócej niż swojego męża i zawsze był moim ideałem mężczyzny. Kiedy nadarzyła się okazja do zaspokojenia ciekawości, jak jest z nim naprawdę, szybko się przekonałam - pomimo wielkiego zauroczenia co jest dla mnie w życiu ważne. Mogłam skorzystać z propozycji powiązania przyszłości z jego osobą, ale tego nie zrobiłam. Nie jestem kobietą, która rzuca się w romans, burząc dotychczasowe życie. Jestem ostrożna w działaniach, nie stosuję radykalnych posunięć. Wiem, że ideały są tylko fantazją. 
Przeżyłam z nim dwa lata szalonych spotkań, bywało, że i po cztery razy w tygodniu, nie rujnując dotychczasowego życia, a wręcz je wzbogacając i utrwalając. Sporo się od niego nauczyłam i potwierdziłam swoją wartość. W ostatnich latach nasze kontakty się rozluźniły, bo odnalazł w końcu swoją partnerkę, ale wciąż są niesamowicie silne więzi, potrzebne i seksualnie owocne. Nadal pociągamy się wzajemnie i pragniemy się nie mniej niż kiedyś, ale musimy być bardziej dyskretni.

Naj niewątpliwie zajął miejsce Pierwszego. Muszę mieć świadomość, że jest ktoś, kto mnie pragnie i docenia. Naj nie ma jednak tak wielkiego temperamentu jak Pierwszy ani ja. Jest statecznym człowiekiem z wielką potrzebą dobrego seksu. Nie potrzebuje jednak u swego boku kobiety na stałe, lubi niezależność. Nie ma ambicji rujnowania mi życia i budowania czegoś od nowa. Pasuje mu pozostawanie "uzupełniaczem". To jest to, o co mi chodzi. Dajemy sobie bardzo wiele, bo to wciąż jest budujący seks, który ma życiodajny napęd. Po długim okresie niewidzenia nasze stosunki wróciły do normy, a nawet stały się jeszcze głębsze i bliższe. On chyba sobie uświadomił wreszcie, ile znaczę w jego życiu i że trzeba o mnie na bieżąco zabiegać. 
O to mi chodziło. Znowu jest po prostu cudownie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.