Wciągający proceder

Na bieżąco



Zaczęłam pisać trzy dni temu i się zacięło! Sądziłam, że już mam wszystko poukładane.
Ale skąd! Tyle mam myśli w głowie. Tyle rzeczy i historii chciałabym opisać, że nie wiem od czego zacząć.
Nieuchronnie trzeba będzie pisać równolegle w wielu wątkach i potem, jak coś uznam za skończone opublikować.

Wydawało mi się, że przestałam spotykać się z kilkoma facetami równolegle, ale skąd!!!!??? Przypomnieli sobie o mnie i kuszą....

To jest silniejsze ode mnie, to chyba się nigdy nie skończy.  

No i dobrze, niech tak zostanie. 

W końcu raz się żyje !!!!!!! Moje piękno kiedyś przeminie i potem będę żałować, że nie spróbowałam.


Na przykład wczoraj spotkałam się z gościem (40 l., żona, dzieci), który nie odzywał się do mnie kilka miesięcy. On tak ma - umawiamy się dwa-trzy razy w małym odstępie czasu, a potem kilka miesięcy nic. Działa to prawdopodobnie na takiej zasadzie, że po pierwszym razie następuje przypomnienie sobie przyjemności, która gdzieś na skutek codzienności została odsunięta na boczny tor, a potem - ponieważ wciąż dobrze się wspomina - chce się to powtórzyć i dąży do spotkania jeszcze raz i kolejny...

Od kilku tygodni namawia mnie na spotkanie mój najmłodszy kochanek (l. 29, singiel ma się rozumieć). Mieszka z kimś na stancji, robi aplikaturę, jest strasznie zapracowany. Bywa, że przez cały weekend ma wolną chatę, więc wtedy... 
Stęsknił się za mną przeokropnie, ale nie jest natarczywy, poczeka do następnej soboty, może wtedy zechcę do niego zawitać...

Zdarza mi się też wciąż spotykać z moim pierwszym kochankiem (w takim sensie, że
z nim jako pierwszym poszłam w tzw. tango). Robimy to ze sobą od kilku już lat, ale wciąż tego oboje chcemy. To jest jakaś zwierzęca wprost namiętność!!! Kiedy poczuję jego wzwód, a u niego to następuje jak mnie tylko dotknie, a czasem nawet wystarczy mu na mnie popatrzeć, wstępuje we mnie dzika żądza. Jest tylko taka sprawa, że on (ponad 60 l.) nie jest długodystansowcem, wszystko - nie tylko seks - przebiega u niego w tempie ekspresowym. Dlatego potrzebuję kogoś jeszcze :)


Utrzymuję też od dłuższego czasu kontakt z gościem przyjezdnym (< 60), który wpada do mojego miasta przy okazji wizyt służbowych. Nie ma wtedy wiele czasu, więc spotykamy się w tzw. przelocie - godzina-dwie i on leci dalej na spotkanie lub konferencję. Typowy przykład faceta, który ma kochankę na delegacji. 
Dla mnie to jest bardzo pouczający romans. :)

Aktualnie jestem na etapie uprawiania niesamowicie pięknego seksu z fantastycznym 75-latkiem. To dopiero jest przyjemność!!! Tak cudownego partnera trafia się raz w życiu!!! Jest to bez wątpienia najwyższa klasa. Oddaję się mu, kiedy tylko jest okazja i - wbrew panującym opiniom o seksie w podeszłym wieku - robimy to często i niesamowicie długo, a moglibyśmy w zasadzie nigdy nie kończyć...

Ach!!! Byłabym zapomniała o jeszcze dwóch  moich fajnych kochankach...

Pierwszy, 40 l., w myślach nazywany przeze mnie Grubym Korzeniem, bo jego penis ma nieprzeciętną średnicę.  To człowiek niezwykle zapracowany. Działa ze mną na zasadzie impulsu - pisze, że ma ochotę i trochę czasu, a ja wtedy się dopasowuję. Uwielbia pieścić, doprowadzać językiem na szczyty... mmm... fantastyczne! Robi to
z wielkim znawstwem i upodobaniem. :)

I sam nie musi dojść do końca, raczej napawa się kobiecą przyjemnością.

Drugi l. 35. Z nim znałam się statystycznie najdłużej zanim skonsumowaliśmy. Cudownie całuje!!! Jest w tym prawdziwym mistrzem! Ech!!! Mogłabym tak bez końca, bo całowanie to moja słabość...Jeśli chodzi o pełniejsze kontakty, to one nie noszą znamion najwyższej klasy, ale jego całowanie rozkłada mnie zwyczajnie na łopatki :)






Był jeszcze pewien nieprzeciętnie sympatyczny 40-latek, mąż, ojciec, wykładowca na jednej ze znanych uczelni. Kiedy się spotkaliśmy był mną zauroczony. Jakież to było przyjemne widzieć, jak facet wpada w zachwyt, jak chce mnie natychmiast schrupać!!! :) Po prostu nie mógł się oprzeć tej pokusie i od razu zaprosił mnie do siebie na herbatę, tak bardzo chciał mnie dotknąć! Poszłam, bo on mi się też bardzo podobał - uśmiech od ucha do ucha, piękne zęby, klasa, inteligencja, przyciągająca powierzchowność... 
Bardzo sobie przypadliśmy do gustu, jednak na drugiej randce, kiedy doszło do zbliżenia okazało się, że to całkowity egoista i dyletant. Nigdy w życiu nie widziałam, żeby ktoś tak subiektywnie przeżywał orgazm. Był skoncentrowany jedynie na sobie, nie wiedział nawet jak się pieści kobietę. 
Miał tak nikły instrumencik, że w zwodzie nie był większy od mojego wskazującego palca. Szok!!! Sam nazywał się kapturowcem, bo jego penisek ginął w otchłani napletka. Nic dziwnego, że szukał jeno własnego zaspokojenia. Pewnie trudno mu to uzyskać z kobietami. 
Ja stanęłam na wysokości zadania, bo nie było to wyjątkowo trudne, natomiast sama nie miałam cienia satysfakcji. On za to miał taki orgazm, jakiego nie spotkałam u żadnego z moich partnerów - krzyczał, ryczał jak dziki zwierz i spocił się niesamowicie, ponieważ nie zdjął z siebie T-shirtu (utrzymywał bowiem, że jest strasznym zmarzlakiem). 
Nie dał wcale dotykać w pieszczocie swojej piersi, nie trzeba było nawet z mojej strony oralnego pobudzania. Dziwak! Niech się wyżywa z kim innym. Nie będziemy go więcej wspominać. :(


Mam też kilku kochanków wirtualnych. Są to mężczyźni, którzy chętnie ze mną korespondują, bo mogą wtedy szczerze pogadać i poradzić się. Jest wielu facetów, którzy tylko w myślach zdradzają swoje partnerki i to im wystarcza. 
Kobiety bowiem z reguły nie są tak otwarte w dziedzinie seksu, w naszym społeczeństwie ciągle jednak pełno pruderii i zakłamania. 
Jestem świetną partnerką nie tylko seksualną, ale również do rozmowy i wymiany spostrzeżeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.